piątek, lipca 29, 2016

Wsiąść na rower... - "Sekretne życie Roberty" Małgorzaty Hayles

Wsiąść na rower, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet... Jechać wolno przed siebie, nie oglądać się wstecz.. Uciec od wszystkiego. Chciałoby się tak czasami, prawda? Każdy chyba czasami ma wrażenie, iż za moment wyjdzie z siebie. Dobrze byłoby wtedy wyjść na chwilę, nabrać dystansu i spokojnie wrócić.
Tym wstępem chcę Was naprowadzić na ślad książki, której tytuł czy okładka może sugerować jakieś słodkie, ckliwe romansidło. Jednak kobieta na rowerze, to po prostu kobieta na rowerze. Odważna, z każdym kolejnym kilometrem nabierająca pewności siebie kobieta, która działając pod wpływem chwili, postanowiła trochę się przejechać. Potem zadzwoniła do domu, że dziś nie wróci na noc. Jutro pewnie też nie, a potem znów zadzwoni. A wszystko przez to, iż znalazła kartkę pocztową z tajemniczą informacją, z datą i miejscem spotkania.  Gdy wsiadała na rower nie wiedziała, że pojedzie tak daleko. Gdy wychodziła z domu nie miała pojęcia, iż właśnie zmienia się jej życie.


Parafrazując słowa piosenki "Remedium", chciałoby się powiedzieć, że Roberta zostawia łóżko, matkę, szafę, kota, ucieka rowerem od braku przyjaciół, wrogów, rachunków, telefonów. Nie namyślała się długo, ona tylko wyszła z domu. Odważyła się zostawić za sobą wizerunek wypracowany przez lata - dziewczyny, kobiety zawsze grzecznej, spokojnej, odpowiedzialnej, skrytej i nieufnej, naiwnej i zakompleksionej, ale przede wszystkim potulnej i ugodowej.
 Z każdym kolejnym kilometrem nabiera pewności, że chce dojechać aż do Paryża. Odwiedzić Muzeum Rodina, spojrzeć na rzeźbę "Wiek dojrzały" Camille Claudel,  która zdaje jej się bardziej dynamiczna niż jej ciało i przedstawia bardziej intensywne przeżycia od jej własnych.

(źródło)
"Sekretne życie Roberty" Małgorzaty Hayles to książka pokazująca po prostu sekretne życie Roberty - myśli, wspomnienia, dylematy Roberty właśnie. Rzadkie imię nosi bohaterka, męczyło ją długo, wywołało wiele kompleksów. Poczucia własnej wartości nie ułatwiało to, że dziewczyna była/jest wysoka, "grubej kości" oraz niezbyt zgrabna.
Jadąc na rowerze Roberta analizuje swoje dotychczasowe życie. Zdaje sobie sprawę, iż żyła nie swoim życiem - żyła życiem swojej matki, z którą mieszkała; sióstr, traktujących ją jak Kopciuszka. Zdawała się być martwa za życia, a pracowała, nomen omen, w zakładzie pogrzebowym. Wspomina swoją pierwszą i jedyną miłość, Grzegorza, którego list od kilku lat trzyma w szufladzie biurka. Myśli o swojej samotności i wie, że po powrocie wszystko będzie inaczej.
Kilka dni temu minęło siedem lat odkąd zdecydowałam się zamieszkać na Zielonej Wyspie. Nie tylko ja odwiedzać,  ale zabrać dzieci, najważniejsze rzeczy i po prostu się przenieść. Uważam, że to była jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Odnalazłam tu siebie, spokój, pewność siebie. Już raz zdecydowałam się na porzucenie miejsca, które przez wiele lat oswajałam, nazywałam domem. Już raz rzuciłam pracę, spakowałam się, by odnaleźć swoje miejsce gdzie indziej. Da się. Kto wie, czy któregoś dnia razem z najbliższymi nie pojedziemy dalej... A może pojadę sama?
"Po sześciu tysiącach dwustu pięciu ugotowanych obiadach,  po dwunastu tysiącach czterystu dziesięciu rozdzielonych, wypranych, strzepniętych, ponownie połączonych w pary i rozwieszonych skarpetach, a także piętnastu tysiącach godzin wyczekiwania w samochodzie pod różnymi drzwiami różnego rodzaju instytucji edukacyjno-wychowawczych dzieci przestały jej potrzebować, a mąż tak bardzo przywykł do spędzania czasu poza domem w celu zarobienia pieniędzy "na cały ten kram"..... Tak mówi jedna z bohaterek powieści, może też powiem coś podobnego i wyjdę z domu?


Nie raz i nie dwa odkładałam czytnik, by po prostu na chwilę odpłynąć. Pomagała mi w tym muzyka, na której trop naprowadziła mnie Roberta, np. Gnosienne No.4 Erica Satiego.  Z ogromną przyjemnością słuchałam, by znów z  przyjemnością wrócić do czytania, bo ciekawa bohaterka, jej "wybryk" intrygujący i pytanie, gdzie ona dojedzie i czy to, co tam zastanie jej się spodoba. I język - piękny, dopracowany, wysmakowany. Lubię czasami sięgać po książki, w których fabuła nie jest najważniejsza, gdzie nie muszę śledzić wszystkich wątków, pamiętać imion wielu bohaterów tylko zachwycić się pięknem języka. umiejętnością dobierania słów, ich muzyką, trafnością spostrzeżeń, bogactwem przemyśleń, erudycją. Tu dodatkowo miałam sporo nawiązań do kultury i sztuki.  I odnajdowałam w tej książce  mnóstwo moich myśli, marzeń, tęsknot.
Tylko sam finał jakiś taki odrobinę rozczarowujący, ale w ogólnym rozrachunku jest on najmniej istotny. Ważniejsza była droga Roberty niż cel jej podróży.

2 komentarze:

  1. Witaj Kochana.Właśnie skończyłam czytać ,,Sekretne życie Roberty" .Dawno nie czytałam tak dobrej książki.Dziękuję za rekomendację.I znów się nie zawiodłam! Nie wiem czy odwazylabym się tak samo postąpić jak glowna bohaterka ? Trzeba wielkiej odwagi ! Ale warto było .Dziewczyna przeszła duchową i fizyczna przemianę i może wreszcie spotkała swoją miłość ? A mi zakończenie się podobało i tak myślałam ,że może spotka Wojtka w Paryżu ...Podobała mi się też przemiana matki Roberty ...Książka super ,mimo ,że na początku nie wciągnęła mnie .Polecam wszystkim na długie jesienne wieczory.Dziękuję i ściskam cieplutko.Joanna😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Kochana.Właśnie skończyłam czytać ,,Sekretne życie Roberty" .Dawno nie czytałam tak dobrej książki.Dziękuję za rekomendację.I znów się nie zawiodłam! Nie wiem czy odwazylabym się tak samo postąpić jak glowna bohaterka ? Trzeba wielkiej odwagi ! Ale warto było .Dziewczyna przeszła duchową i fizyczna przemianę i może wreszcie spotkała swoją miłość ? A mi zakończenie się podobało i tak myślałam ,że może spotka Wojtka w Paryżu ...Podobała mi się też przemiana matki Roberty ...Książka super ,mimo ,że na początku nie wciągnęła mnie .Polecam wszystkim na długie jesienne wieczory.Dziękuję i ściskam cieplutko.Joanna😘

    OdpowiedzUsuń